Zeto'seya
Mężczyzna posłusznie stanął pod ścianą, tak jak został ustawiony przez quarianina, ale jego wzrok nadal błądził po ścianach, jakby czegoś tam szukał. Być może skrytek, które przecież każdy statek posiadać powinien. Pewnie w każdym vidzie, który oglądał w czasie swojego na oko trzydziestoletniego życia, każdy transport miał ich mnóstwo.
-
Komplikacje będą tylko, jeśli nie dolecicie na miejsce - odparł, krzyżując ręce na klatce piersiowej. -
Albo jeśli nie doleci Rose. Albo jeśli nie doleci paczka. Ważne, żeby wylecieć stąd i wylądować na Benningu, bez niepotrzebnych przystanków. Czy ten statek ma systemy maskujące?
Pytanie nie było chyba kontynuacją wątku, bardziej szczerym zainteresowaniem, które musiał jakoś wyrazić, skoro Zeto ustawił go pod ścianą. Podążył wzrokiem za spadającymi z łóżka gazetami i zmarszczył brwi, chyba z próby ukrycia ich wnioskując, że tematyka nie do końca odpowiada piętnastoletniej dziewczynie, którą właśnie planował na ten statek wpuścić. Chrząknął cicho i odwrócił się z powrotem w stronę quarianina.
-
Rose jest dziewczyną, która chce dostać się do swojej rodziny na Benningu. Tam będzie miała większą szansę na jakieś normalne życie, bo tutaj... - machnął ręką. -
No, musi się stąd wynieść, długa historia - uruchomił omni-klucz i znów przebiegł wzrokiem po fragmencie tekstu, wzdychając cicho. -
Drugą osobą jest jej siostra. Ona jej przypilnuje, żeby nic się nie stało - wzrok mężczyzny spoważniał, ale tylko na ułamek sekundy. A może to było tylko wrażenie. -
...i żeby sama nie zrobiła niczego głupiego. A trzecia osoba dopilnuje paczki. Vorcha, on może być uzbrojony. Żeby siostry miały przy sobie jakąkolwiek broń to nie podejrzewam - wzruszył ramionami. -
Możesz zrewidować przy wejściu, w końcu to twój statek.
Jaana i Pyrak
Wyglądało na to, że ich spotkanie jest całkowitym przypadkiem. Przynajmniej do momentu, kiedy z naprzeciwka nie nadeszła Rose. Nie miała już na sobie przydużej sukienki ani eleganckich butów, chociaż granatowy kombinezon w który była ubrana na pewno należał do tych droższych. Siniaki zakrywał rękaw, ale Jaana mogła zauważyć tę samą złotą bransoletkę, która otaczała nadgarstek dziewczyny przy ich pierwszej rozmowie. Białe włosy splecione były w warkocz i zawinięte tak, żeby nie przeszkadzały w podróży.
-
Hej - zatrzymała się i zakołysała na piętach, splatając dłonie za plecami. Uśmiechnęła się niepewnie. -
Tak więc... ja jestem Rose, to jest... - zamilkła z otwartymi ustami i oczami pełnymi przerażenia, kiedy uświadomiła sobie, że Jaana się jej w końcu nie przedstawiła i przez moment tkwiła tak, nieruchomo, by w końcu wypluć z siebie krótko: -
moja siostra. A to jest ktoś, kto nam pomoże.
Jej wyjaśnienia wcale w niczym nie pomogły, wręcz przeciwnie. Sytuacja stała się niezręczna i o ile białowłosa zamknęła już usta, to jej oczy nadal pozostawały szeroko otwarte. Na szczęście w pewnym momencie za dziewczyną pojawiło się dwóch mężczyzn, ciągnących za sobą długą skrzynię. Rose odwróciła się do nich z uśmiechem i kiedy dotaszczyli do niej pakunek, przesunęła dłonią po jego brzegu. Skrzynia miała metalowe okucia na lekko ściętych rogach i szyfrowany zamek. Nie było niczego, co mogłoby sugerować jej zawartość.
-
No tak, więc... to jest paczka - stwierdziła oczywiste i wzruszyła ramionami. -
A statek jest tutaj - wskazała na drzwi do doku, przy którym zatrzymała Pyraka i Jaanę. -
Jeśli coś jeszcze nie jest jasne, mogę wytłumaczyć, zanim wejdziemy z tym do środka.